A oto i sprawca, tylko wygląda niepozornie ale jak tylko zobaczy jakąś robótkę, to już nie może w miejscu usiedzieć i przebiera łapkami.
Próbny słonik wyszedł całkiem, całkiem. Zabrałam się więc do do robienia kolejnego. Jadnak coś mnie podkusiło i ze słonika powstał granatowy piesek, który podarowałam chrześniakowi mojego męża. Michałek dla niego zbudował budę z klocków, w której owy pupil śpi i nikt nie może go dotykać.
To właśnie piesek w swojej budzie.
Potem powstał kolejny piesek i miś.
Są one jednak sporo większe od swych poprzedników.
Z powodu zbliżających się świąt zapragnęłam zrobić aniołka ale jak na razie znalazłam tylko taki wzór.
Nie jest taki zły ale mi i mojemu mężowi przypomina bardziej panieneczkę z dawnych lat w białym czepku na głowie. No cóż poszukam innych wzorów i do czasu świąt powstaną także inne wzory aniołków.
Ten wyszedł trochę zbuntowany (czyt. ZMUTOWANY). Nie miałam cieńszej włóczki i wyszedł wielki, mierzy około 25 cm wysokości.
Mam jednak ogromny niedosyt, więc dalej poszukuje wzorów i próbuję. Zobaczymy więc co przyniesie czas....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz