piątek, 26 listopada 2010

Powstałe z nudy

    Jakiś czas temu z braku zajęcia powstały zwierzaki, a przynajmniej miały nimi być. Najpierw zrobiłam zielonego słonia, bo takowy wzór znalazłam. Słoń ten powędrował do domu moich rodziców i został podarowany Bezie do zabawy. Beza jak to na półtorarocznego psa przystało robiła z nim wszystko: rzucała, ganiała z nim po całym domu i rozszarpała go z nieposkromioną zawziętością w oczach w przeciągu tygodnia.









 A oto i sprawca, tylko wygląda niepozornie ale jak tylko zobaczy jakąś robótkę, to już nie może w miejscu usiedzieć i przebiera łapkami.










    Próbny słonik wyszedł całkiem, całkiem. Zabrałam się więc do do robienia kolejnego. Jadnak coś mnie podkusiło i ze słonika powstał granatowy piesek, który podarowałam chrześniakowi mojego męża. Michałek dla niego zbudował budę z klocków, w której owy pupil śpi i nikt nie może go dotykać.


 To właśnie piesek w swojej budzie.
      Potem powstał kolejny piesek i miś.
 Są one jednak sporo większe od swych poprzedników.


    Z powodu zbliżających się świąt zapragnęłam zrobić aniołka ale jak na razie znalazłam tylko taki wzór.


Nie jest taki zły ale mi i mojemu mężowi przypomina bardziej panieneczkę z dawnych lat w białym czepku na głowie. No cóż poszukam innych wzorów i do czasu świąt powstaną także inne wzory aniołków.


    Ten wyszedł trochę zbuntowany (czyt. ZMUTOWANY). Nie miałam cieńszej włóczki i wyszedł wielki, mierzy około 25 cm wysokości.
  Mam jednak ogromny niedosyt, więc dalej poszukuje wzorów i próbuję. Zobaczymy więc co przyniesie czas....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz