sobota, 12 października 2013

Niemoc twórcza o nazwie "OBRUS MARTY"

Jakiś czas temu, oj już chyba od maja robię i nie mogę skończyć obrusu, który mam zrobić dla koleżanki. Zaczęłam go robić według wzoru, który miałam a jak doszłam do momentu w którym wzór się kończył zaczęłam improwizować. Szło całkiem spoko ale od pewnego momentu cały czas mi nie wychodzi. Albo wychodzi za bardzo pofalowany albo jest za bardzo ściągnięty. Już dostawałam szału i zdążyłam znienawidzić ten obrus. Już trzykrotnie spruwałam około tygodnia albo a może i więcej czasu pracy nad tą robótką.
A zapowiadało się tak niewinnnie....

Wydawać się mogło, że kolejna robótka która wymaga tylko inwencji twórczej

Dodatkową przeszkodą jaką napotkałam w trakcie pracy to brak materiału do pracy. Kordonek z którego zaczęłam robić leżał ładnych naście lat w moich zapasach włóczkowych i czekał na ciekawy projekt. Myślałam, że ten moment właśnie nadszedł.

Okazało się jednak, że posiadane przeze mnie motki znikały w mgnieniu oka a gdy wyczerpał się cały mój nakład to dopiero wyszedł prawdziwy problem. Nigdzie nie mogłam dostać takiego kordonka a nawet podobnego. Albo kolor był nie ten, bo jest to chyba ecru, ale pewności nie mam albo nić nie była matowa tylko błyszcząca. Grubość też nietypowa, bo wszystkie jakie były w sklepach okazały się za cienkie.

W końcu jednak znalazłam jak najbardziej zbliżony kolorystycznie kordonek i matowy ale był za cienki. Gdy wzięłam nitkę podwójnie jakoś idzie, mam tylko nadzieję, że dobrnę do końca.  Oby..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz